Miało być grzecznie i przyjemnie a było spontanicznie i wysoko, wszystko dzięki Danielowi i Szymonowi, do których w ostatniej chwili dołączyłem. Pobudka o 4:30 i dojazd na miejsce zbiórki w Krakowie. Przed godziną 6:00 już byliśmy na trasie i jeszcze pustymi drogami zmierzaliśmy do miejscowości Kiry, z której to miała się rozpocząć nasza niedzielna przygoda. Szybkim tempem idąc przez Twardą kopę zdobyliśmy Ciemniak i tam już na spokojnie zaczęliśmy się delektować widokami, było co oglądać, chmury zostawiliśmy w dole na wysokości ok 1500-1600 n.p.m. Z Ciemniaka już spokojnym tempem poszliśmy w stronę Małołączniaka a następnie na Kopę Kondracką, na której planowaliśmy dłuższy postój. Niestety na tej wysokości pomimo silnych promieni słonecznych był czuć wiatr nadchodzący ze strony Słowackiej, dlatego do wyboru było albo pozostać w słońcu narażonym na wiatr, ewentualnie udać się niżej w stronę 
Kondrackiej przełączy i pozostać w cieniu już zachodzącego słońca. Na Kondrackiej przełęczy postanowiłem zostać dłużej, kiedy reszta poszła jeszcze na giewont, zaowocowało to ciekawymi Time-laps’ami, którymi mam nadzieję się za niedługo pochwalić. Słońce już praktycznie zaszło a nam pozostało jeszcze z 8 km do parkingu, schodziliśmy już przy świetle czołówek. Ponad 10 godzin na szlaki przełożyło się na 1500 metrów podejść oraz 
20 km w terenie. Dokładna trasa przejścia jest dostępna na dole strony. UWAGA: Powyżej 1700 metrów już panują normalne warunki zimowe, dlatego raki powinien mieć każdy, kto się wybiera w taki teren! Pokrywa śniegu nie jest gruba, ale jest na tyle zwarta, że rak ma się, w co wbijać.
