998
Od miesiąca krążyły pogłoski o ciekawym święcie, które nosi nazwę taką, jak jedna z miejscowości na wyspie – San Juan. Święto Jana Chrzciciela to katolickie święto, które jak na Filipiny przystało, jest obchodzone w specyficzny dla Filipińczyków sposób. Przygotowania, oczywiście głównie kulinarne, zaczynają się dużo wcześniej, żeby wszyscy w tym konkretnym dniu byli wypoczęci i w pełni gotowi do spędzania czasu ze swoimi przyjaciółmi. Nam, „białym na wyspie”, dzień ten trochę przypominał każdą z licznych fiest. Wyjątkowe było to, że tego dnia dosłownie wszyscy ludzie na wyspie wyszli ze swoich domów i cały dzień spędzili na plaży jedząc i kąpiąc się, nie ograniczając się oczywiście w spożywaniu alkoholu. Filipiny to na tyle przyjazne miejsce, że podczas obchodów każdego święta, większość rodzin przygotowuje masę posiłków ( 90 % mięsnych + ryż) i zaprasza dosłownie wszystkich, aby wraz z nimi uczestniczyli w tym dla nich ważnym dniu. Nie będę ukrywał, że lokalne rodziny często z przyjemnością zapraszają ludzi z innych krajów, a wizytę takich gości traktują jak duże wyróżnienie i dobrobyt dla domu. Z drugiej strony, ja nigdy nie pogardzę darmowym posiłkiem i dobrym towarzystwem wśród naprawdę sympatycznych i otwartych osób.
