„Projekt Arkadia” nigdy nie przykuwał mojego zainteresowania. A co więcej, starałem się go omijać szerokim łukiem, żeby przynajmniej nikt mnie z nim nie kojarzył. Pomimo usilnych starań niestety tak się nie stało i sam zostałem zasypany wiadomościami odnośnie „polskiej wioski na Filipinach”. Czytelnicy przeważnie pytają, czy znam osobę stojącą za projektem i czy warto inwestować w to pieniądze. Dlatego właśnie powstał ten artykuł – żeby w formie mojej opinii wyjaśnić kilka kwestii i raz a porządnie wytłumaczyć, jak się ma praktyka do teorii.
Autor projektu
Pomimo tego że byłem na wakacjach w Egipcie i podoba mi się to miejsce, nigdy do głowy by mi nie przyszło, żeby budować tam domki dla Polaków. Niestety, w tym projekcie o bardzo podobnej sytuacji mówimy. Pomysłodawca przyleciał na wakacje, spodobało mu się i po powrocie stwierdził, że o to, czego nie wie (a sporo tego…), zapyta się na grupach dyskusyjnych Polaków na Filipinach. Następnie na podstawie zebranych informacji przygotuje projekt i będzie sprzedawał wirtualne mieszkania. Czy coś takiego ma szansę powodzenia? Sami sobie odpowiedzcie…
Wolontariat
Ktoś ze znajomych wysłał mi wiadomość, że nowością w projekcie jest możliwość odbycia wolontariatu na Filipinach. Wystarczy kupić bilet, a ta „firma” załatwia już zakwaterowanie i wyżywienie. Hmm… Super sprawa, gdyby nie fakt, że pracownik budowlany na filipinach zarabia 22 zł dziennie! I dostaje jeden mały posiłek, który składa się z zupy i ogromnej ilości ryżu. Jeżeli to jest tak wysoki koszt dla firmy, to jak ona chce zaoszczędzić na wolontariuszach z Polski? Pomijam już fakt, że lokalna społeczność będzie umiarkowanie szczęśliwa, widząc białych pracujących na ich stanowiskach …
Biurokracja na Filipinach
Nie pierwszy i nie ostatni raz napiszę w moim artykule, że Filipiny to „papierkowa masakra” i same problemy. Założenie firmy albo nawet załatwienie zezwolenia na biznes nie jest wcale takie proste! Sam im dłużej tu jestem, tym rzadziej myślę o założeniu biznesu! Tutaj po prostu jest to trudniej! Nie da się o tym dowiedzieć z fora dyskusyjnego, nikt ci nie poda krok po kroku jak to zrobić! Bo tak tutaj prawo nie działa. Wyjazdy, załatwienia papierów i łapówki albo robienie tego przez inne placówki, inne instancje itp. To wszystko trwa, ciekawym przykładem może być np. to, że na tytuł własności ziemi ludzie czekają nawet po kilka lat.
Mam marzenie: zbuduje resort
Nie piszę tego tekstu, bo chcę wywołać szum i zwrócić Polaków przeciwko sobie, ale by uświadomić większość czytelników, że takich osób jak pomysłodawca projektu „Arkadia” poznałem tutaj przynajmniej tuzin przez ostatnie dwa lata. Każdy miał podobną wizję i, co ciekawe, pomimo tego, że miał pieniądze, żeby od ręki wybudować kilka domków, nie decydował się na to! Dlaczego? Z prostego powodu: bo na pierwszy rzut oka to wygląda wspaniale, ale jak dochodzi do drobnych perturbacji przy zakupie ziemi, pozwoleniach czy nawet problemów z robotnikami, to sytuacja przerasta prawie wszystkich. Nie poznałem jeszcze tutaj nikogo, kto za kosztorys i budowę domu nie zapłacił finalnie przynajmniej dwa razy więcej niż pierwotnie zakładał.
Dzisiaj przeczytałem jeszcze artykuł w „Natemat” o tym, jak to hejterzy chcą zabić projekt Arkadia i nie pamiętam, kiedy się tak ostatni raz śmiałem… Pomimo tego, że autor projektu na siłę reklamuje się w każdej grupie i stara się zwrócić na siebie uwagę wszystkich mediów, utrzymuje, że przecież on nie płaci za żadną reklamę. I jemu nie zależy na tym, żeby domki sprzedawać. Rada dla niego: następnym razem proponuję ograniczyć się do grupy znajomych, a nie rozgłaszać sprawy na lewo i prawo, twierdząc, że projekt nie ma charakteru komercyjnego.
Do przyszłych inwestorów
Ja rozumiem, że kupno domku na plaży za 15 tys. zł może się wydawać super inwestycją. I pewnie gdyby to było 15 tys. zł, to może i bym się sam skusił, ale, proszę, uwierzcie mi: za 15 tys. zł to można postawić co najwyżej szałas, a nie domek. I to bez wyposażenia. Lepiej za te pieniądze po prostu przylecieć kilka razy i zostać w resortach albo podróżować z wyspy na wyspę. Tani domek ma to do siebie, że jest też zrobiony z tanich materiałów. Drewno nie jest zakonserwowane i po kilka latach domek będzie do generalnego remontu. Czy to inwestycja pod wynajem? Nie wydaje mi się. Turyści nie przepadają za takimi domkami, bo już się bardziej opłaca dopłacić trochę i mieć wyższy standard.
Podsumowanie
Nie chcę tu nikogo obrazić. Przedstawiam swoją opinię i ostrzegam przed problemami, które znam z autopsji i widzę na co dzień. Nie jestem przeciwnikiem konkretnego projektu. Jestem przeciwnikiem wprowadzania ludzi w błąd opowieściami o tym, jak się rzekomo żyje i robi interesy na Filipinach.
Pozdrawiam serdecznie i jeżeli macie jakieś pytania, proszę, zostawcie komentarz.
