Stało się! Pierwszy raz na Filipinach coś straciłem … I to nie mało – ktoś włamał się do mojego małego mieszkania i ukradł całą torbę z laptopem, kamerą i kilkoma innymi drobiazgami. Straciłem sprzęt, na który ciężko pracowałem. Ech, sam nie wiem co mam napisać. Obiecałem sobie i Wam, że na blogu będę pisał o wszystkim i niczego nie ukrywał, dlatego dzielę się z Wami tymi informacjami.
Jak do tego doszło?
W miejscu, w którym mieszkam znajduje się mój oraz 4 inne domy. Wszystkie zostały okradzione tego samego wieczora. Niestety tak się zdarzyło, że w żadnym z domów nie było nikogo, bo wszyscy pracowali. Ktoś splądrował 4 mieszkania włamując się przez okna. Był to piątak, a jakieś 300 metrów od tego miejsca była głośna impreza i nawet, jeżeli złodziej narobił hałasu, to na 100% go nikt nie usłyszał. Dobrze wiedział jaki moment wybrać. Niestety na Filipinach takie akcje są coraz częstsze i już zaraz po tym jak zastałem okradziony dowiedziałem się, że nie tylko ja miałem takie przygody. Uważałem moją okolicę za naprawdę bardzo bezpieczną i niejednokrotnie zapominałem zamykać drzwi, ale byłem spokojny, bo wiedziałem, że przynajmniej jeden z sąsiadów będzie się kręcił gdzieś niedaleko. Tym razem, po powrocie do domu zauważyłem włamanie, zaraz potem brak plecaka i laptopa… Pech chciał, że większość moich elektronicznych gadżetów była w tym plecaku. Wraz z nowym body Canona straciłem też GoPro i Kindla do czytania książek, nie wspominając już o kabelkach i przejściówkach, które miały najmniejszą wartość finansową. Złodziej nie miał zielonego pojęcia co znajduje się w domu, bo zostawił choćby drona, który był spakowany w plecaku i leżał na ziemi, zostawił projektor, który był na ścianie i profesjonalne obiektywy, których wartość jest większa, niż wartość nowego body Canona. Złodziej zabrał za to plastikowy kubek z okna, w którym odkładałem drobne pesiaki, a była tam pewnie równowartość 5 zł!
Wielu moich znajomych twierdzi, że musiała to być robota kogoś, kto dobrze zna teren, ale moim zdaniem nie ma takiej możliwości. Jedno mieszkanie, do którego się włamano stoi puste od ponad roku! Każdy sąsiad czy osoba znająca to miejsce dobrze o tym wie, a tylko złodziej tego nie wiedział. Oczywiście cała sprawa została jeszcze tej samej nocy zgłoszona na policję i został spisany raport ze wskazaniem wszystkiego, co zostało skradzione. Nie liczę na to, że policja znajdzie złodzieja, ale wyznaczyłem nagrodę 20k peso dla znalazcy plecaka z zawartością, bo podobno na Filipinach tak się robi… To było kilka dni temu, ale jeszcze niestety nikt się nie odezwał.
Czy jestem zły i przestałem kochać Filipiny?
Zdecydowanie nie. Filipiny to mój drugi dom i pomimo tego co się stało trzeba żyć dalej. Taka kradzież mogła się zdarzyć wszędzie. Żal mi jedynie danych, które utraciłem, bo dysk mobilny ze wszystkim zdjęciami i filmami miałem w tym samym plecaku (wiem, głupota ale tak po prostu wyszło). Ta sytuacja pięknie też pokazała na kogo mogę liczyć w ciężkich chwilach. Kilku moich znajomych nawet zaproponowało mi pożyczkę na pokrycie wszystkich wydatków związanych z zakupem nowego sprzętu, którą miałbym zwrócić dopiero wtedy, kiedy stanę na nogi i się odrobię. Piękny gest, ale poradzę sobie bez pożyczki. Najlepiej całą tę sytuacje podsumowała mój znajomy. Zapytał czy coś mi się stało, czy mam jakiś stały uszczerbek na zdrowiu? Powiedziałem że nie, więc odparł – to czym się przejmujesz? Wszystko co straciłeś możesz mieć ponownie.
Będę Was informował na bieżąco o postępach w „śledztwie”.
Pozdrawiam z Filipin
