W ramach niedzielnego treningu miałem okazję pojechać na zawody z cyklu biegów górskich. 
Chodziło o jedną eliminację, która się odbywała pod wyciągiem Mosorny Groń 23.06.2013. Trasa biegu została przeliczona na 8 km i ok. 600 metrów przewyższenia, ale od początku. Już po przyjeździe przypomniałem sobie, dlaczego w zimie tak fajnie się śmiga na desce w Zawoi, bo już na samym wstępnie widzimy praktycznie pionową ścianę, z której się jedzie, w moim teraz przypadku trzeba wbiegnąć. Start był planowo o 11:00 pogoda dopisała nie było za ciepło a dosłownie tylko kilka kropel spadło wcześniej, więc nie było zagrożenia, że będziemy się ślizgać na stoku. Po starcie pierwsze niecałe 2 km to była ostra walka żeby w zasadzie „podejść „ na mniej więcej połowę wyciągu, po czym skręcić w lewo tunelem i zbiec kolejne 3 km …. Tam jakimś cudem udało mi się trochę nadrobić, droga była przyjemna i szeroka, czasy w okolicy 4:30 na km. Po zbiegu pamiętałem, że już tylko zostaje ostatni podbieg …. Który niby na początku mnie wykończył i nie chciałem przesadzać z prędkością, po czym jak już wróciłem do równowagi z oddechem i zmęczeniem zobaczyłem metę …… Z jednej strony jestem zadowolony, bo udało mi się to zrobić w jakieś 59 min, ale z innej wydaje mi się, że dalej nie mam zielonego pojęcia o tym jak biegać na tak krótkich dystansach, mogłem się bardziej postarać na wbieganiu a i z samego zbiegania można było urwać jeszcze spokojnie minutę. Ale tak to jest jak się analizuje bieg po biegu patrząc na to, co garmin 310XT zapisał.
1,7K
