Stało się! Nordkapp zdobyty, pomimo ostrego mrozu i niesprzyjających warunków wszystko co zaplanowaliśmy udało się zrealizować, przygoda trwająca 12 dni dobiegła końca i już szczęśliwie wróciliśmy do domów.
Tak jak wcześniej pisałem plan zdobycia zimną najbardziej wysuniętego punktu północnego w Europie urodził się dużo wcześniej a nam został przedstawiony podczas powrotu z Rumunii. Łukasz od kilku miesięcy starał się przygotować samochód, żeby nie spotkała nas żadna przykra sytuacja oraz żeby w nocy było nam ciepło (spalśmy w samochodzie). Udało mu się to w 100% jako jedyni w zasadzie bez awarii wróciliśmy do polski.
Trasa jaką przejechaliśmy 
Początek naszej podróży zaczynał się w Warszawie z której przez Litwę i Łotwę dojechaliśmy do przejścia granicznego z Rosja, tam po stresującej odprawie dojechaliśmy do Petersburga na zwiedzanie. Kolejne dni to już cały czas kierunek północny aż do następnego większego miasta jakim był Murmańsk. Tam również była chwila żeby zobaczyć miasto nocą. Zgodnie z tym co zaplanowaliśmy, chcieliśmy opuścić Rosję ostatnim na północ przejściem granicznym i przejechać do Norwegii. Kilka dni w Norwegii oraz, co ciekawe, czekanie na pług śnieżny przez pół dnia trochę nas przyhamowało. Dopiero 14 stycznia w walentynki dojechaliśmy na sam koniec, było to naprawdę ciekawe przeżycie, stanąć najdalej na północ w Europie i podziwiać naprawdę niecodzienne widoki (pomimo tego co się wypisuje w internecie o Nordkapp). Cel został osiągnięty więc można było wracać. Żeby już nie powtarzać tej samej trasy, ścięliśmy trochę Skandynawię i przez Finlandię wjechaliśmy do Rosji już niżej. Ostatnie dwa dni to walka z czasem i kilometrami bo w tym czasie pokonaliśmy ok 3 tys kilometrów!
Koszty podróży
Nie będę pisał tutaj ile Łukasz musiał wydać na samochód żeby go przygotować do wyjazdu bo to się nie przełoży na innych, każdy pewnie jakieś koszty poniesie ale to już indywidualna sprawa. Sam wyjazd kosztował nas 4600 zł na samochód, czyli po 2300 zł na głowę, do tego należy jeszcze doliczyć koszty wizy 450 zł i ubezpieczenie ok 200 zł. W samej Rosji jest obecnie bardzo tanio, koszty paliwa to ok 2 zł za Litr. Kilka razy też nocowaliśmy w hotelach, gdzie koszt noclegu dla jednej osoby wynosił ze śniadaniem ok 60 zł. Najwięcej oczywiście pieniędzy straciliśmy w Norwegii i Finlandii gdzie cena paliwa to ok 8 zł za Litr a trzeba było tam kilka razy zatankować :/
Warunki spania w samochodzie
Żeby ograniczyć koszty z hoteli korzystaliśmy raz na kilka dni, tak to codzienne spanie w samochodzie przy -30 stopniach. Samochody były wyposażone w postojowe systemy ogrzewania i dzięki temu dało się przeżyć. Nasze Webasto niestety działało jak chciało, uratowały nas tylko bardzo ciepłe puchowe śpiwory górskie. Temperatura w samochodzie w nocy była ujemna, bo co rano woda w butelkach była zamarznięta. Komfort spania też pewnie nie każdemu będzie odpowiadał, ale dla nas była to kolejna przygoda i element tego wyjazdu. Jestem przekonany, że tego typu wyjazd w lecie i spanie w namiotach jest o wiele przyjemniejsze.
Nie taka Rosja straszna
Samo przejście graniczne z Rosją wiążę się z odrobiną papierologi, która sprowadza się do wypełnienia prostego druczku z danymi osobowymi i celem podróży oraz dodatkowej kartki a4 dla kierowcy samochodu. Wspominam o tym ponieważ te dokumenty są bardzo ważne przy wyjeździe z Kraju i bez nich „teoretycznie” nie wyjedziemy. W sprawie meldunku nie mieliśmy problemów, kartki podbił nam pierwszy hotel w którym nocowaliśmy i nawet nie musieliśmy się o to prosić. Więcej na temat samych mitów opiszę w osobnym poście.
Bezpieczeństwo w podróży
Całą trasę na Nordkapp pokonaliśmy w kolumnie 4 samochodów terenowych i przyznam szczerzę że trzeba by mieć bardzo dużo odwagi żeby się w zimie wypuścić samemu, jednnym samochodem. Przeloty pomiędzy miastami wynosiły czasami nawet 250 km wąskimi oblodzonymi drogami w lesie, gdyby się coś przytrafiło, to na pomoc trzeba by czekać kilka dni. Ruch na tych drogach odbywa się bardzo rzadko.
Zamiecie śnieżne i jazda w kolumnie
Warunki jakie nas spotkały w Norwegii chyba zaskoczyłyby każdego. Jednka dzięki temu że ekipa była bardzo zgrana udawało się jechać dalej pomimo tego, że rozsądek nakazywał żeby się zatrzymać. Takie zamiecie jakie są na porządku dziennym w Norwegii by chyba całkowicie sparaliżowały Polskę. Dochodziło nawet do takiej sytuacji, że ja jako pilot musiałem wysiadać z samochodu i prowadzić Łukasza dalej bo ze środka kabiny NIC nie było widać.
Podziękowania
Szczególnie podziękowania dla całej ekipy oraz sponsorów, którzy przyłożyli się do tej wyprawy. Ekipa tak jak i w Rumunii sprawdziła się świetnie, wszyscy zgodnie i szczęśliwie wrócili do Polski. Zgrana ekipa to podstawa tego typu wyprawy, każdy wiedział jakie ma zadanie i zawsze jednogłośnie decydowaliśmy o tym, co robimy dalej. Nie było również sytuacji, w której ktoś by potrzebował pomocy i nie uzyskał jej.
