Filipiny to nie tylko uczta dla oka, ale również dla zdrowia. Moja przygoda w tym pięknym kraju nie może się opierać tylko na doznaniach wzrokowych, jest również wycieczką w nieznane rejony smakowe i zdrowotne. Tak jak obiecałem kilku osobom, będę się starał opisywać ciekawe przyprawy, owoce oraz zioła. Na pierwszy ogień idzie prawdziwe kakao.
Ciągle nie do pomyślenia jest dla mnie, że to co w Polsce kosztuje ok 20 zł za 100 g, tutaj jest dostępne od ręki w cenie 15 zł za kilogram. Kakao w ziarnach można kupić bezpośrednio na targu, są dostępne prawie na każdym rogu i wszędzie w podobnej cenie i jakości. Po zakupie odpowiedniej ilości przygotowanie jest banalnie proste bo wystarczy jedynie je uprażyć. Proces prażenia trwa ok 10 min i po tym czasie, jak tylko ziarna ostygną, można zabrać się za obieranie. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej wybierać te największe nasiona bo łatwiej się je obiera i nie rozpadają się.
O pozytywnych skutkach jedzenia kakao można by napisać książkę, ale ja skupię się na tym, że są afrodyzjakiem oraz pomagają w koncentracji i działają regeneracyjnie na ciało i umysł. Od kiedy jestem na Filipinach, te nasiona cały czas są u mnie pod ręką i przegryzam po jednym od czasu do czasu.
100 % kakao – Jeżeli ktoś dysponuje młynkiem do kawy to może sobie je zmielić na proszek i wymieszać z mlekiem, jestem przekonany, że będzie miał najlepsze i najzdrowsze kakao jakie może sobie wyobrazić. Same w sobie również bardzo dobrze smakują, przegryzając je mam wrażenie jakbym jadł bardzo gorzką czekoladę, oczywiście całkowicie naturalną.
