Już na początku tego roku dzięki współpracy z firmą FENIX miałem okazję przetestować – jako jedna z pierwszych osób w Polsce – nowe produkty wchodzące na rynek. Firma w związku z moją wyprawą do Rosji zaproponowała mi przetestowanie dwóch produktów FENIX HP12 – jako latarkę czołową oraz FENIX PD35 podręczną. Testowanie produktów w zasadzie trwa do tej pory i każdego dnia – począwszy od wyprawy do Rosji jedna z tych latarek znajduje się w mojej kieszeni każdego dnia!
Rosja
Podczas wyprawy na Nordkapp przejechaliśmy samochodami terenowymi ok. 8 tys. kilometrów przez różne kraje. Wyprawa odbyła się w zimie, co zdecydowanie utrudniało podróżowanie. Latarki, które dostałem, sprawdziły się pod każdym względem, a modele, jakie mi zaproponowano, były specjalnie przygotowane na niskie temperatury, które dochodziły nawet do -35 stopni Celsjusza.
Latarki zostały wyposażone w akumulatory o pojemności 3400 mAh 3.6 V NCR18650B – odporne na niskie temperatury i nie tracą w nich żywotności. Przetestowaliśmy to bardzo dokładnie i podczas kilkutygodniowego tripu z ładowarki korzystaliśmy tylko kilka razy. Fenix pokazał się również z dobrej strony, jeżeli chodzi o wytrzymałość sprzętów. Miałem kilkukrotnie sytuacje, kiedy to wiatr dosłownie ściągnął mi czołówkę z głowy, po czym inny samochód po niej przejechał a ona dalej świeciła. Kilkukrotnie też myślałem, że ją zgubiłem, a okazywało się, że po kilku godzinach szukania w śniegu ktoś ją odnalazł. Latarki FENIX to jeden z lepszych sprzętów, jakie udało nam się zabrać do Rosji – wróciły całe i zdrowe. Nie przypuszczałem jednak, że na Filipinach również będą potrzebne.
Filipiny
Pakując się na Filipiny miałem kilka dylematów. Po pierwsze nie wiedziałem, jakie światło zabrać ze sobą, a po drugie zależało mi na wadze sprzętu (Fenix pomimo niezawodności waży 2 razy więcej niż inna plastikowa czołówka, bo wykonano go z duraluminium anodyzowanego). Ostatecznie jednak zdecydowałem się na niezawodność nie patrząc na wagę, a skupiając się na sile świecenia. Intuicja mnie nie zawiodła, a latarka na prowincji Filipin to obowiązkowy sprzęt! Nawet wracając do domu musisz z niej korzystać, bo o czymś takim jak oświetlone ulice czy plaże można zapomnieć… Latarka taktyczna na Filipinach codziennie znajduje się w moim niezbędniku – potrzebna na równi z nożem, który również noszę. Teraz głupio się do tego przyznać, ale czasami pomagała mi też otwierać piwo, jeżeli nie było Filipińczyka pod ręka, który zawsze to robi zębami… Z tego, co słyszałem, Filipińczyk może tracić zęby, ale latarka jest dalej w dobrej kondycji..
Siła świecenia Latarek Fenix
Latarki, które dostałem, dają światło o mocy dochodzącej do 960 lumenów! W Rosji dawały większe światło niż oświetlenie samochodu! A na Filipinach, gdy ją włączę i skieruję w niebo, to sąsiednie wioski myślą, że u nas się fiesta odbywa (rodzaj imprezy tanecznej). Jeżeli to jeszcze jest mało, to napiszę, że kilka razy miałem okazję eksplorować jaskinie na wyspie Siquijor i wraz ze znajomymi zabraliśmy kilka latarek. Sytuacja wyglądała tak, że przy innych światłach było ciężko – za to wtedy, gdy odpalałem Fenixa na pełną moc, to w całej jaskini (i to niemałej) robiło się jasno.
Podsumowanie
Zdaję sobie sprawę z tego, że część z was uważa, że wpis jest sponsorowany – dostał Baran latarkę to się cieszy i pisze co mu kazali. Prawda jest inna, mama wolną rękę i mogę pisać to, co chcę. Latarki Fenix sprawdziły się w 100 % i na ten moment nie zamieniłbym ich na żadne inne, bo produkty te – pomimo tego, że nie należą do najtańszych – są niezawodne. Podobnych recenzji znajdziecie masę i nie są one sponsorowane, ale napisane szczerze przez ich użytkowników. Na ten moment nie wyobrażam sobie, że wracam do czołówki, która jest wykonana z plastiku! Gdybym miał teraz taką czołówkę ze sobą, to już dawno by się rozleciała albo pękła w kilku miejsca.
