Autorem tekstu jest Daniel, którego znam od prawie 10 lat, razem z Danielem nie raz miałem okazję jeździć na rowerze czy też wspólnie wychodzić w góry np. na wschody słońca czy inne ciekawe wyjścia (zjazd na dmuchanych sankach). To, co tutaj napisał to 100 procentowa prawda! Daniel ustalił sobie cel i go realizował, przy czym nie odmawiał sobie niczego. Zdjęcie też nie jest żadnym fotomontażem. Polecam się dokładnie zapoznać z tekstem, bo już za kilka dni nowy rok, który może być dla wielu z was idealnym momentem na jakieś postanowienie. Życzę wam żeby za rok pochwalić się takim zdjęciem jak na końcu tego wpisu! ( Rafał Baran )
Od dłuższego czasu moja waga utrzymywała się niezmiennie w okolicy 90-94kg, co przy moim wzroście oznacza BMI lekko ponad 35… Od ponad dwóch lat próbowałem coś z tym zrobić, bez efektów:
- regularny wysiłek fizyczny: poza świetnym samopoczuciem w kontekście wagi sam z siebie nic nie dawał,
- zrezygnowanie z pszennego pieczywa, masła, ziemniaków: od kilku lat nie jem pszennego pieczywa, nie smaruję chleba, a ziemniaki jem tylko od święta – to również samo z siebie nic nie dało,
- próbowałem przez chwilę jeść wg. jakiejś diety (nie pamiętam nazwy), ale była ona akceptowalna jedynie w lato gdzie było dużo różnych owoców i warzyw, ale… i tak jakoś znacząco nie schudłem,
- jedzenie śniadania niedługo po przebudzeniu (byłem od wielu lat przyzwyczajony do jedzenia pierwszego posiłku po kilku godzinach od pobudki) – jak się pewnie już domyślacie – nic nie dało 🙂
Tyle historii, teraz dokładnie co przyniosło miażdżący efekt.
Pewnego wieczoru w kwietniu, przed kolacją powiedziałem sobie STOP (właściwie żonie która zawsze dawała mi więcej jedzenia niż prosiłem 🙂
- Od tego momentu zacząłem jeść POŁOWĘ mniej – dosłownie. Spodziewałem się że organizm łatwo tego nie przełknie, więc zaopatrywałem się w owoce które jadłem kiedy tylko pojawiał się głód. Co ciekawe po kilku dniach w ogóle przestało mi brakować nadmiarowego jedzenia!
- Zacząłem jeść częściej – zamiast 3 posiłków o losowych godzinach, 4 posiłki o w miarę możliwości stałych godzinach (pierwszy posiłek koniecznie niebawem po przebudzeniu).
- Wysiłek fizyczny – już od dłuższego czasu regularnie (absolutne minimum to 2 razy w tygodniu, ale zwykle więcej) jeździłem na rowerze, chodziłem po górach więc tu się nic nie zmieniło.
- Przed wakacjami przerzuciłem się na chrupkie pieczywo, wydaje mi się że nie pomogło w żaden sposób w utracie wagi – mimo to cały czas je spożywam bo zwyczajnie mi smakuje 🙂 (kryptoreklama Link do pieczywa)
- Najważniejsze – jem wszystko co jadłem wcześniej! Jak mam ochotę na pizzę to ją jem (tylko o połowę mniej niż kiedyś). Uwielbiam majonez więc również kanapki z baleronem i grubą warstwą majonezu goszczą czasami na kolacji 🙂
Efekty było widać błyskawicznie, choć złośliwcy mówili że to kacowe odwodnienie 😉
Ostatecznie w ciągu 8 miesięcy schudłem 17kg!!!
Jedyny minus tego całego chudnięcia to ZIMNO – jest mi wiecznie zimno, organizm przystosowany do grubej warstwy ochronnej pewnie jeszcze dłuższy czas będzie się zastanawiał co się stało 😉
Najważniejsze – wykres!
Jak się waga zmieniała w poszczególnych miesiącach
Wygląd wielkiego i mniejszego mnie (maj vs. grudzień)
Efekt po 8 miesiącach !!!
Jak sobie radzić w warunkach bojowych – hot-dog FIT (kiełbasa z ogniska + wasa) 😀
POLECAM 😀
